Dzika przyroda na Majorce
Talaia d'Alcúdia i Cala Bóquer

Wielu z nas Majorka kojarzy się z destynacją na typowy urlop all inclusive, plażowaniem i długimi posiedzeniami w barze. Ja jednak decydując się na wyjazd poza sezonem miałem na Majorkę trochę inny plan - korzystając z braku doskwierających upałów, postanowiłem wybrać się na szczyt Talaia d'Alcúdia, oraz dużo krótszy szlak do zatoki Cala Bóquer, aby zobaczyć te miejsca na wyspie, które nie zostały zagospodarowane przez człowieka.
Mimo iż na podstawie mojego rozeznania w temacie wiedziałem, że są to miejsca bardziej dzikie i mniej preferowane przez turystów, to i tak zostałem pozytywnie zaskoczony tym, co zastałem - czy to przyrodą, czy krajobrazami na szlaku i wokół samych miast Alcúdia i Port de Pollença.


Pętla na Talaia d'Alcúdia
Wędrując tym szlakiem na pewno zahaczycie o te bardziej znane punkty, które są wymieniane w każdym poradniku, ale polecam wypatrywać jakichkolwiek odnóg szlaku, tak jak robiłem to ja - dwa razy zszedłem z trasy i nie zawiodłem się ani razu widokami, które się przede mną ukazały.
W dalszej części wpisu opiszę wam te miejsca, ale jeśli chodzi o te bardziej znane punkty na trasie, to są nimi Mirador Penyal del Migdia, który słynie z położonej tam armaty, szczyt Talaia d'Alcúdia z wędrującymi dookoła nas kozami i plaża Coll Baix na którą możemy zejść, lub zadowolić się jej przepięknym widokiem z trasy.

Najważniejsze informacje o szlaku
Trasa ma długość 12.7 km, chyba że zdecydujecie się przedłużyć trekking o zejście na plażę Coll Baix - w takim wypadku wasza wędrówka będzie miała około 14,5 km.
Nawet jeśli macie szybkie tempo marszu, to polecam zarezerwować sobie na tę trasę cały dzień - ja często gubiłem ścieżkę, ponieważ ubogo porośnięty teren zlewał się nie raz z kamienistą ścieżką, lub wręcz przeciwnie, był tak bardzo zarośnięty, że ciężko było stwierdzić, czy aby na pewno podążam w dobrym kierunku. Poza tym po drodze po prostu warto zatrzymać się i podziwiać widoki, oraz poobserwować dzikie zwierzęta zamieszkujące tę okolicę.


Na trasie nie znajdziecie żadnych schronisk, czy punktów z wodą pitną, tak więc przed wyruszeniem na szlak upewnijcie się, że macie wystarczająco dużo wody i jedzenia.
Szlak zaczyna się przy kaplicy Ermita de la Victoria, przy której znajduje się bezpłatny parking. Wędrówkę można zacząć również od strony plaży Coll Baix z leśnego parkingu - zarówno z jednego jak i drugiego miejsca można zrobić taką samą trasę, zaczynacie po prostu w innym miejscu.

Ermita de la Victoria → Penyal del Migdia
Ten odcinek trasy wiedzie przez zalesiony teren i cały czas pnie się w górę aż do miejsca, w którym odbijamy z głównego szlaku w kierunku Penyal del Migidia.
Załączam pinezkę z zaznaczonym punktem w którym znajduje się wejście na ten odcinek trasy, ponieważ po drodze nie ma żadnej tabliczki informującej gdzie należy skręcić, aby tam trafić - jest tam też załączonych parę zdjęć ukazujących jak to wygląda.


W drodze do Penyal del Migdia
Odcinek trasy, który przechodzimy od zejścia z głównego szlaku do punktu widokowego będziemy musieli przejść jeszcze raz z powrotem - jest to jedyny moment na całej trasie w którym wracamy tą samą drogą, którą szliśmy.
Tutaj będziecie chodzić przez jeszcze gęściej zarośnięty teren wąską ścieżką, ale będą tu także odcinki w których las schodzi stromym zboczem w dół, odsłaniając tym samym widoczny w oddali półwysep Formentor.


wąska ścieżka na Penyal del Migdia


Półwysep Formentor widziany z odnogi na Penyal del Migdia
Duża część tego odcinka to płaski szlak, którym do miejsca docelowego dojdziemy w około 20-30 minut.


Gdy dojdziecie do skały widocznej na zdjęciu powyżej, to wchodząc na jej szczyt ukaże się wam słynna armata. Ja natomiast postanowiłem w tym miejscu skręcić w prawo i pójść wzdłuż ścieżki (przynajmniej w tamtym momencie uważałem to za ścieżkę). Szybko okazało się, że szlak się urywa i dopiero parę metrów dalej znajduje się jego kontynuacja, a jeszcze później rozgałęzia się na dwie odnogi i tak cały czas było z nim coś nie tak - sądząc po tym, że tylko ja i mój znajomy postanowiliśmy się tam zapuścić i że ścieżka nie miała konkretnie określonego kierunku, stwierdzam, że doświadczyliśmy tego miejsca z nieco innej perspektywy - poza utartym szlakiem.
Spotkaliśmy tam między innymi stadko kóz, które zadowalały się smakiem okolicznej zieleni i mogliśmy zobaczyć znajdujący się w oddali Port de Pollenca.






strzałka wskazuje znajdującą się na szczycie armatę

Penyal del Migdia → Talaia d'Alcúdia
Wracając z powrotem na główny szlak, udaliśmy się już w stronę Talaia d'Alcúdia, lecz nie gościliśmy na nim zbyt długo. Po około jednym kilometrze zauważyłem coś, co ponownie wyglądało na odejście z szlaku. Zachęcony tym, że moje poprzednie odbicie od trasy okazało się być trafioną decyzją, nagrodzoną pięknymi widokami, to i tutaj postanowiłem pobłądzić i dać się zaskoczyć nieznanemu. Szlak wił się bez żadnych przeszkód aż do miejsca, gdzie teren opada zboczem do wody, więc nie było to tak ukrytą perełką jak myślałem, ale widoki i tak były genialne. Wracając z tego miejsca, zauważyłem, że grupka turystów zauważyła ów szlak, ale nie zdecydowała się nim podążyć - nadal jest to więc miejsce, gdzie można odciąć się od innych uczestników szlaku. Oprócz nas, do tego punktu powędrowała tylko jedna osoba.




punkt widokowy poza głównym szlakiem
Nacieszeni ładnym krajobrazem z dala od innych, musieliśmy w końcu udać się z powrotem na główny szlak, aby dojść na szczyt.
Tutaj droga przez długi czas była płaska. Z prawej jak i z lewej strony co chwilę zza drzew mogliśmy ujrzeć coś co cieszyło oko, aż doszliśmy do momentu, gdzie rozpoczynało się podejście na Talaia d'Alcúdia. Na tym odcinku radzę być bardziej ostrożnym niż zawsze, ponieważ nie wszędzie znajdują się barierki, a przez jakiś czas będziecie chodzić na skraju zbocza po kamienistym szlaku - łatwo tutaj o źle postawiony krok i tragiczne tego konsekwencje.




podchodząc pod Talaia d'Alcúdia
Na samym szczycie znajdowało się więcej osób, niż do tej pory spotkaliśmy na szlaku - nie powinno nas to dziwić, jest to w końcu finalny punkt trekkingu każdej z znajdującej się tutaj osoby i wszyscy pragną w nagrodę za włożony trud, posiedzieć na szczycie i nacieszyć się sięgającą po horyzont panoramą. Przypominam jednak, że byliśmy tam grubo poza sezonem (luty), więc moje oczekiwania co do mniejszej ilości turystów były uzasadnione, lecz nie do końca spełnione - żeby była jasność, nie były to tłumy, ale i tak spodziewałem się spotkać mniej ludzi. Muszę jednak przyznać, że okazali się oni pomocni ilekroć zgubiłem szlak i nie wiedziałem w którym kierunku zmierzać, tak więc finalnie cieszę się, że nie byłem osamotniony na trasie.
Oprócz innych uczestników szlaku, na Talaia d'Alcúdia spotkaliśmy również wielu mieszkańców tych terenów, wędrujących wśród nas całymi rodzinami, a mianowicie kozy.


Talaia d'Alcúdia
Już wcześniej po drodze wielokrotnie widzieliśmy te zwierzęta, ale tutaj było ich więcej i były one bardziej przyzwyczajone do obecności człowieka. Gdy pewna Pani postanowiła się posilić, jedna z kóz od razu podeszła do niej, również chcąc wziąć udział w tej uczcie. Trochę później ja także mogłem doświadczyć towarzystwa tych stworzeń chcąc zjeść to, co miałem w plecaku i przekonałem się jak uparte i natarczywe potrafią to być zwierzęta, gdy proszą ludzi o jedzenie. Ja jednak lubię interakcję z zwierzętami i spodobała mi się ta sytuacja. Pamiętajcie jednak, aby im nie ulegać i nie dokarmiajcie ich - same muszą być w stanie zapewnić sobie pożywienie, a nasza chęć nagrania słodkich zwierzątek jedzących nam z ręki, może pozbawić ich tej umiejętności.


Talaia d'Alcúdia
Odsyłam was do relacji na naszego instagrama, gdzie możecie zobaczyć małą kózkę skaczącą po skałach wydającą charakterystyczne dla siebie odgłosy. To jest właśnie piękno natury, które tak mnie zachwyciło na tym szlaku.

Talaia d'Alcúdia → plaża Coll Baix
Schodząc ze szczytu aż do plaży Coll Baix będziecie już tylko obniżać wysokość na której się znajdujecie. Pierwszy etap tego odcinka będziecie przemierzali przez odsłonięty teren - potrafię sobie wyobrazić jak słońce może nam dopiec, jeśli zdecydujemy się na ten trekking w ciągu lata.


odsłonięty teren po zejściu z szczytu
Będziecie nim szli aż do punktu widokowego na plażę Coll Baix z którego prezentuje się ona wręcz fenomenalnie.
Polecam przystanąć tutaj chwilę i nacieszyć oczy tym widokiem, aby nie przejść obojętnie jak wielu turystów którzy nas mijali, podczas gdy my siedzieliśmy na krawędzi, podziwiając strome klify, turkusową wodę i wzburzone fale wsuwające się w głąb plaży.


punkt widokowy na plażę Coll Baix
Poniżej tego miejsca zaczyna się już las i aż do wejścia na plażę będziecie schodzić otoczeni drzewami, które zabiorą wam możliwość cieszenia się pięknymi widokami, ale za to znów nadarzy się okazja do obserwacji tutejszych zwierząt.

Plaża Coll Baix → Ermita de la Victoria
Jest to już końcowy etap tej trasy, który jest najdłuższy, ale i najmniej męczący, oraz - niestety - najmniej widokowy.
Prowadzi on przez las, który przechodzi w gęsto zarośniętą dolinę z której po naszej prawej stronie można zobaczyć szczyt z którego niedawno schodziliśmy, a po jakimś czasie dolina skręca w kierunku morza i tutaj ponownie odsłania się przed nami widok na półwysep Formentor. Tak jak na całej długości tego odcinka przewyższenia pojawiają się okazjonalnie i są mało wymagające, tak pod samym parkingiem czeka nas krótkie, lecz bardzo strome podejście - taki ostateczny wycisk przed upragnionym odpoczynkiem.
Jak wcześniej wspominałem, trasę można również zacząć od strony plaży Coll Baix i ten odcinek trasy pokonać jako pierwszy (o ile nie zdecydujecie się na wędrówkę w przeciwnym kierunku), ale biorąc pod uwagę profil trasy, lubię takie odcinki zostawiać sobie na sam koniec.

Szlak do zatoki Cala Bóquer
Dla tych, których przerażają długie wędrówki na wysokościach mam dobrą wiadomość - jest to dużo krótszy i przyjemniejszy szlak. Ma bardzo mało wspólnego z górskimi trasami, ponieważ po drodze nie ma za dużo przewyższeń, co nie powinno zresztą dziwić, ponieważ szlak wiedzie przez dolinę.
Widoki tutaj są bardzo zadowalające, szczególnie jak dojdziemy do momentu w którym odsłania się przed nami cel naszej podróży - Cala Bóquer.


Cala Bóquer
Mam dla was jednak też jedną złą wiadomość - jeśli przybliżycie mapkę z szlakiem, to zobaczycie, że pod koniec trasy nie ma jednoznacznie wyznaczonej ścieżki, a zamiast tego mamy pokaźną sieć szlaków, które zmuszą was do wielokrotnego podejmowania decyzji którym z nich podążyć. Nie przejmujcie się więc, jeśli parę razy zgubicie drogę i zamiast iść szlakiem, pójdziecie wyschniętym korytem wodnego strumyka tak, jak udało się to mnie.
Wasz trud zostanie wynagrodzony w postaci pięknie położonej dzikiej plaży w zatoce.


Cala Bóquer
Przy sprzyjającej pogodzie i spokojnym morzu polecam sobie tam popływać, ale miejcie na uwadzę, że wiatry potrafią być tam bardzo silne - tak jak w dolinie nie musieliśmy się tym przejmować, tak przy schodzeniu do poziomu morza wiatr osiągnął prędkość, która skutecznie ściągała z mojej głowy kaptur i przykrytą nim czapkę z daszkiem.
Jeśli zastanawiacie się, czy i tutaj można doświadczyć lokalnej fauny to odpowiedź brzmi - tak.
Do Cala Bóquer szedłem dwa dni przed szlakiem na Talaia d'Alcúdia, tak więc w odwrotnej kolejności, niż jest to tutaj opisane, ale to właśnie tu pierwszy raz zetknąłem się z charakterystycznymi dla Majorki zwierzętami, które umilają czas spędzany na szlaku i pozwalają poczuć się tak, jakby znajdowało się z dala od cywilizacji w samym środku nienaruszonej przez ludzi natury.






Mam nadzieję, że przekonałem tych, którzy niezbyt przychylnym okiem spoglądali na tę wyspę, zniechęceni wiecznymi imprezami i wakacjami spędzonymi tylko i wyłącznie na plaży, że Majorka ma do zaoferowania dużo więcej.
Zamierzam tutaj jeszcze wrócić i podążyć pozostałymi szlakami, które skrywają tutejsze góry, aby ponownie zachwycić się widokami i naturą, oraz aby dostarczyć wam kolejnych opisów tras, które pozwolą wam na zapoznanie się z nimi przed podróżą.
Instagram - kierujcie tutaj swoje pytania, a z chęcią na nie odpowiem !
Unsplash - więcej zdjęć z szlaków
Dzika przyroda na Majorce - Talaia d'Alcúdia i Cala Bóquer
Wielu z nas Majorka kojarzy się z destynacją na typowy urlop all inclusive, plażowaniem i długimi posiedzeniami w barze. Ja jednak...
Mateusz
3/6/2024
Website by Damian Kokot | damiankokot.eu | GitHub | Linkedin
muzykalnepodroze@gmail.com
MUZYKALNE
PODRÓŻE